Niemcy domagają się od Polski rezygnacji z prawa weta w kluczowych kwestiach unijnych. Argumentem przewodnim jest konieczność reformy instytucji UE w celu jej rozszerzenia o kolejne państwa.
Minister ds. europejskich Anna Lührmann podczas swojego przemówienia w polskiej ambasadzie w Berlinie z okazji 3 Maja, przywołała polską historię i liberum veto jako przykład negatywnych skutków jednomyślności w podejmowaniu decyzji.
Rząd PiS stoi na stanowisku zdecydowanego bronienia prawa weta. Podkreśla się, że jest ono gwarantem polskich interesów i uniemożliwia narzucanie Polsce rozwiązań sprzecznych z jej wolą.
W polskim społeczeństwie i scenie politycznej nie ma jednomyślności co do rezygnacji z weta.
Lewica opowiada się za zniesieniem zasady jednomyślności w niektórych obszarach, np. w kwestiach sankcji. Z kolei PSL i Polska 2050 sprzeciwiają się rezygnacji z tego prawa.
Rząd Tuska zgłosił w grudniu ubiegłego roku zastrzeżenia do propozycji Parlamentu Europejskiego reform unijnych traktatów. Polska obawia się, że rewizja traktatów w obecnej sytuacji geopolitycznej może osłabić Unię Europejską i odciągnąć uwagę od pilnych wyzwań.
Niemcy i zwolennicy reform podkreślają, że obecny system jednomyślności uniemożliwia UE sprawne działanie i podejmowanie szybkich decyzji w obliczu kryzysów.
Argumentują również, że zniesienie weta w niektórych obszarach nie oznaczałoby jego całkowitej likwidacji, a jedynie zwiększenie efektywności działania UE.
Polska stoi przed dylematem. Z jednej strony, rozszerzenie UE o kolejne państwa, takie jak Ukraina i Bałkany Zachodnie, jest dla Polski strategicznym celem. Z drugiej strony, rezygnacja z prawa weta może oznaczać ograniczenie możliwości wpływu Polski na decyzje unijne.
Ostateczna decyzja w sprawie reformy unijnych traktatów i przyszłości prawa weta będzie należeć do polskiego rządu i parlamentu. Ważne jest, aby debata nad tą kwestią odbyła się w sposób merytoryczny i uwzględniała wszystkie aspekty tej złożonej problematyki.